Podczas szycia przypomnialo mi sie jak to ponad dwadziescia lat temu wracajac z kolonii kupilam maskotke dla mojej nowo narodzonej siostry Magdaleny, ktora dopiero mialam zobaczyc. Odbiegala zupelnie od standardow bezpieczenstwa, bo byl to duzy zajac, ktory zostal wypchany czyms twardym i na dodatek oczy i nos mial z tworzywa sztucznego. Taki zajac moze nie mogl "zabic", ale na pewno z perspektywy czasu nie byla to bezpieczna zabawka, za to ulubiona Madzi. Magdalena przez ten czas juz wyrosla i ma inne zabawki : zapraszam na jej nowo powstajacego bloga http://mvonlonski.blogspot.com/
Pierwsza zabawka dla naszego brzdaca tez bedzie sie nazywala zajac Poziomka
Gratulacje,Zając Poziomka cudny.
OdpowiedzUsuńChętnie sama bym się przytuliła do poziomki:)))
OdpowiedzUsuńAaaa jaki słodziak!! Uroczy. I jak pięknie wyhaftowałaś pyszczek :)
OdpowiedzUsuńPrześliczny i bardzo przyjazny :)
OdpowiedzUsuńMa takie hipnotyzujące oczyska :O nie mogę przestać na niego patrzeć :)
OdpowiedzUsuńjaki słodki śmieszek, ładniutki, mięciutki i te jego oczyska...:)
OdpowiedzUsuńto Twoja maszyna tak haftuje, czy ręcznie to robisz?? :)
OdpowiedzUsuńFajny zajac ;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie, jeśli masz ochotę ;)
OdpowiedzUsuńMadziu, jeszcze sie nie dorobilam takiej maszyny, haftuje recznie :-)
OdpowiedzUsuńTe oczy 0_0 :)
OdpowiedzUsuń